sobota, 17 stycznia 2015

3., Najgorsza jest walka pomiędzy tym co wiesz, a tym co czujesz...''

                                                                                                   No stranger would it be
                                                                                        If we met at midnight

                                                                                                       In the hanging tree...    


Cały przeszył tydzień byłam na walizkach. Konkurs w Bad Mittendorf uważam za udany, poznałam dużo ciekawych osób.
Aktualnie jesteśmy w Zakopanem. Nie myślcie sobie, że tak bez czynnie sobie jeżdżę i to za kadrowe! Otóż mój kochany braciszek, opowiedział całe moje życie trenerowi, (oprócz znajomości z Richardem), że nie dawno ukończyłam studia, kierunek fizjoterapia, jestem wspaniałym fotografem, bez żadnego pominięcia. Kiedyś go uduszę, ale zbyt go kocham. Więc trener postanowił, że będę jego asystentką, czyli będę pomagać rozpisywać mu treningi, zajmować się tymi dziećmi w czasie wolnego i gdy będą chorzy oraz robić zdjęcia. No nic, chociaż nie siedzę bezczynnie i się nie nudzę!
A zapomniałam Wam wspomnieć. W drodze do Zakopanego, Andi poprosił kierowcę o postój. Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie przyszedł później do autokary cały wymazany sprejem serowym i masłem orzechowym. Przyznam się bez bicia, ale ten sprej o była moja działka, ale masło to wymyślił Freund, który chciał się na nim odegrać. Gdybyście zobaczyli minę trenera, a później pierwsza myśl: ,, Jedziemy na myjnię Panie kierowco!'' Zatrzymaliśmy się w pobliskim hotelu, aby wielmożny mógł się umyć.
No, a teraz na poważnie. Jesteśmy już na miejscu. Co czuję? Radość, pustka. Przeczuwam, że szczęście się do mnie odwróci jutro na konkursie drużynowym. Oby!
Z rozmyślań wybudził mnie Wank ( plotkara jakich mało!) :
- Wstajemy królewno! Jesteśmy już na miejscu!
- Już spokojnie mój rycerzu!- odpowiedziałam pokazując mu język.
 Wyszliśmy pomału z autokaru i zmierzaliśmy w stronę hotelu. Zobaczyłam w oddali dwa duże autokary. Na jednym pisała Austria, a na drugim Norway. Przeczuwam niezły melanż!
W recepcji dostaliśmy klucze. Hura! Dzielę pokój z moim kochanym rycerzem na białym koniu ( czyt. Wankiem) i Misiem Koalą ( czyt. Karl Geiger). Pewnie się domyślacie skąd te ksywki, oj długa historia. Kiedyś Wam opowiem.
Powoli weszłam do pokoju, gdzie czekali już na mnie, moi koledzy. Cieszyłam się, że całe piętro będzie należeć do Nas.

Nadszedł dzień zawodów, nasza reprezentacja na razie spisuje się znakomicie. Ale rywalizacja nadal trwa. Poznałam nową panią psycholog naszej kadry - Mia. Cieszę się, że nie będę sama z tymi dzikusami.
 Stałam koło domków, gdy podszedł do mnie jakiś skoczek i zapytał:
- Przepraszam, nie wiesz o której zaczyna się 2 seria??
- Za 5 minut powinna się rozpocząć- posłałam mu na koniec wypowiedzi mały uśmieszek.
- A to dziękuję! Jestem Stefan Kraft, a Pani...
- Victoria Kraus!
- Siostra Marinusa Krausa?- zapytał.
- Dlaczego Bóg mnie tak ukarał!- zaśmiałam się- Tak
- Miło mi poznać- uśmiechnął się.
- Mi również!
- Przepraszam, że pytam, może jesteś już z kimś umówiona, ale czy nie miałabyś ochoty wypić, oczywiście po zawodach, kiedy będę wolny, gorącą czekoladę?- zapytał z oczami shreka.
- Takiemu miłemu mężczyźnie nie da się odmówić!
- To o 19:45 w recepcji?
- Będę czekać. A ty uciekaj już na górę!- uśmiechnęłam się i poszłam w stronę zeskoku, aby zrobić lepsze zdjęcia.

 Udało się! Wygraliśmy konkurs drużynowy! Byliśmy nie do pokonania! Za nami uplasowali się Austriacy, a podium uzupełnili Słoweńcy. Byłam dumna także z innego powodu. Moi koledzy postanowili wygraną oddać amerykańskiemu skoczkowi Nicholasowi Fairallowi na rehabilitacje! Miły gest z ich strony. Złożyłam im gratulacje, porobiłam parę zdjęć i ruszyłam do hotelu. Zegarek wskazywał 19.20, więc szybkim krokiem zmierzałam w stronę naszego tymczasowego lokum. Wzięłam z recepcji klucze i poszłam do pokoju. Przebrałam się z kadrowego stroju, na bardziej luzacki ( jak to mówi Karl), uczesałam włosy w koka, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, w tym aparat i powolnym krokiem ruszyłam w stronę recepcji.
Dochodziła już 20.00, a go nie było. Na co ja liczyłam? Pewnie siedzi wraz z kolegami i opijają 2 miejsce. Myślałam, że na prawdę chciał się spotkać. Potrzebowałam kogoś normalnego, z kim mogłabym porozmawiać, bo ta nasza psycholog Mia, miała czasami chore pomysły.
Postanowiłam poczekać jeszcze z 10 minut. Czas leciał nieubłaganie wolno. Jest w końcu idzie, ale nie sam. Wydaje mi się, że zapomniał o naszej czekoladzie. Szedł w stronę stołówki z Gregorem. Wstałam i szłam w stronę ich, powiedziałam tylko:
- Fajnie, że przyszedłeś!- minęłam ich i poszłam przed siebie. Usłyszałam jak ktoś do mnie podbiega i łapie mnie za nadgarstek:
- Vicki przepraszam! Wyleciało mi z głowy!- powiedział troszkę za głośno, bo usłyszałam to jego kolega, który zaraz wybuchł śmiechem.
- Było przynajmniej komuś przekazać z łaski swojej! A teraz mnie puść!- wyswobodziłam się z jego ramion i poszłam do pokoju. Czułam, że nadal wstał w tym miejscu, ale gdy weszłam za zakręt, przestałam już cokolwiek czuć.
Weszłam do pokoju, gdzie siedzieli już prawie wszyscy. Cieszyli się, w końcu są najlepszą drużyną. Usłyszałam głoś Marinusa, dość podpitego, który zmierzał w moją stronę:
- Przegapiła Cię kolejka!
- Nic się nie stało, kiedyś to nad robię- posłałam mu wymuszony uśmiech.
- Coś się stało?- próbował zachować powagę.
- Nie nic, a czemu pytasz?
- Bo wcześniej byłaś taka radosna, a teraz smutna.
- Powtarzam swoje ostatnie zdanie wypowiedziane do Ciebie : Nic się nie stało!- i pocałowałam go w policzek i poszłam w stronę chłopaków:
- Jeśli będziecie dalej tutaj popijać, to gwarantuję Wam, ze jutro żaden z Was nie wystartuje w zawodach. A tego chyba byście nie chcieli, prawda?
- No nie.- powiedzieli chórem.
- Więc teraz jak najciszej, proszę żebyście ruszyli te swoje tłuste tyłki i poszli do swoich pokoi jasne?
- Tak jest mamusiu!- powiedział Severin, który był kompletnie pijany i uściskał mnie.
- Do widzenia!- powiedziałam na odchodne i ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć prysznic.


 Tymczasem na stołówce:
- Stefan na prawdę?
- O co Ci chodzi?- zapytałem z gniewem.
- Zakochałeś się!
- Nie, to tylko przyjaźń!- odpowiedziałem.
- Proszę Cię, to aż czuć tą chemię między Wami- czasami mnie irytował, ale umiał chłopak podnieść na duchu.
- Mógłbyś z łaski swojej przymknąć tą jadaczkę i zjeść spokojnie kolację?
- Oj nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi. Jeszcze Twoja Vicki Cię nie zechce!- zaśmiał się i szybko ruszył w stronę pokoju.
Powolnie zasunąłem krzesło i ruszyłem za nim. Szedłem powolnym rokiem, rozmyślając o niej. Brawo Kraft! Zmarnowałeś okazję, aby znaleźć dziewczynę! To wina Gregora, bo wielki książę musiał rozdawać autografy pod hotelem. No nic może uda mi się jeszcze ją spotkać.
Szedłem po schodach, gdy usłyszałem krzyki na 2 piętrze. Znałem ten głos, to była Vicktoria.
Poszedłem w stronę wydobywającego się hałasu. Myślałem, że wybuchnę zaraz niepohamowanym śmiechem.

 Tymczasem u Vicki:
Wyszłam z łazienki. Kompletna cisza. Patrzę w stronę półki nocnej. Zabiję ich kiedyś! Zabrali mój telefon, wyszłam w na korytarz, gdzie cała grupka przeglądała zawartość mojego telefonu i robiła sobie selfie. Poszłam po cichu w ich stronę i najgłośniej, jak się da krzyknęłam:
- Mówił Wam ktoś, że nie powinno się zabierać rzeczy, które nie należą do Was?- zaczęłam ich okładać poduszką.
- To był pomysł Wellingera!- krzyknął Severin, który ledwo trzymał się na nogach.
- Nie to był pomysł Wanka!- krzyczał Welli.
-Czyja by nie była, drużyna ponosi konsekwencje. Jutro biegacie 20 kółek w pobliskim lesie + trening, strasznie mocny! Już ja o to zadbam! A teraz oddawać mi mój telefon, bo idę po trenera!- myślałam, że wybuchnę, byłam dziś zła.
- Nie złość się tak. Złość piękności szkodzi!
- Oj żeby w Twoim przypadku nie zaszkodziła Richard! Przepraszam Tobie już nic nie zaszkodzi!- powiedziałam w jego stronę.
- Uuuuu, ale Ci pojechała Richi!- zaśmiał się Markus.
Miałam już dość kłótni z nimi. Nagle z tyłu usłyszałam znajomy głos:
- Panowie, nie ładnie tak denerwować Panie! To nie kulturalne z Waszej strony. Myślę, że zrozumiecie swój błąd i oddacie tej Pani telefon, prawda!?- to był Stefan, jeszcze on to tej pięknej grupki dołączył. Nagle wszyscy spuścili głowy w dół i zaczęli przepraszać i oddali w końcu mi mój telefon, gdzie szybko weszłam na galerie. Nie było mnie raptem 20 minut, a tu 1000 ich selfie. Matko Boska, zemszczę się! Nie odpowiedziałam nic, tylko wyminęłam z tyłu Krafta i ruszyłam  w stronę pokoju. Stanęłam. Nikogo nie było już na korytarzu oprócz mnie i Stefana. Poczułam na sobie czyjeś ręce, które obróciły mnie i przytuliły się do mnie, a później na ustach złożył mi pocałunek.
-Dalej się gniewasz?- zapytał puszczając mnie ze swych objęć.
- Wiesz, może!- wtedy chciał mnie dalej pocałować, ale ja go odepchnęłam.
- O nie proszę Pana, tak się nie bawimy!- uśmiechnęłam się do niego.
- Masz może ochotę na spacer, znam tu fajne miejsce, gdzie można odpocząć!
- Z miłą chęcią!- i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.
Szliśmy w całkowitym milczeniu, co nam odpowiadało. Na chwilę stanął i powiedział:
- No i jesteśmy!- byliśmy na małej polance, skąd można było podziwiać góry i piękne krajobrazy.
Długo jeszcze rozmawialiśmy, gdy na chwilę ucichł i zadał pytanie:
- Masz chłopaka?
- Miałam, ale okazał się totalnym egoistą. Powiem Ci, że go znasz. Tyle powinno Ci wystarczyć- uśmiechnęłam się w jego stronę. Widziałam zakłopotanie na jego buzi. Zaraz sama się spytałam:
-A ty masz dziewczynę?
- Nie mam, zerwała ze mną jakiś miesiąc temu, mówiąc, że była ze mną tylko dla kasy.
- Przykro mi!
- A najśmieszniejsze jest w tej sprawie, że  rzuciła mnie dla jakiego starego typa.- powiedział patrząc przed siebie.
- U mnie było inaczej. Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Okej !
- Całą prawdę wie tylko on, ja, Marinus i Andi. Możesz mi nie uwierzyć, ale miałam chłopaka psychopatę. Znęcał się nade mną, a na drugi dzień przynosił mi bukiet róż i szedł na trening z innymi skoczkami.- zaczęły nabierać mi się krople do oczu.
- To on jest skoczkiem narciarskim?
- Na to wygląda! To Richard- zaczęłam płakać.
- Ej nie płacz, zaczęłaś nowe życie, bez niego. Popatrz na to z innej strony. Możesz robić co chcesz, spełniać marzenia i mieć chłopaka, który zrobi dla Ciebie wszystko. No chodź tu do mnie!- usiadłam koło niego i przytuliłam się do niego. Oglądaliśmy niebo, które było pełne gwiazd. Przypomniał mi się spacer, na którym oficjalnie zostałam dziewczyną Richarda. To był rozdział już dla mnie zamknięty. Otworzyłam dzisiaj nowy. Który myślę, że będzie wspaniały.
                        



 Witam! Dzisiaj odbyły się zawody drużynowe. Chłopcy starali się ile sił, ale nie wygrali. No cóż wygrywa lepszy. Ale oni jeszcze pokażą, jak się skacze.
Chciałabym podziękować za miłe słowa, nie tylko w komentarzach, ale także te, które dostałam słownie. Cieszę się, że się Wam podoba i oby tak dalej.
Czytam aktualnie książkę, która strasznie pobudziła moją wyobraźnię. Dlatego rozdział dodaje dzisiaj wieczorkiem, Myślę, że się podoba.
Mile widziane komentarze, nawet z uwagami do pisania. Na pewno będę starać się je poprawić! :)
Więc do następnego kochani!
zapraszam na stronę którą piszę wraz z innymi adminkami :
 https://www.facebook.com/LubiszSkokiCzlowiekuJaJeKocham?fref=ts


4 komentarze:

  1. Super się zapowiada💟
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mamy pierwsze spotkanie Stefana i Viki, świetnie się zapowiada ich znajomość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki Jezu, Richard znęcający się nad Vicki? Nie widzę go w takim wydaniu :o Cieszę się, że Vicki pogadała ze Stefem, ale uciesze się bardziej, jak coś ich połączy ^^
    Pozdrawiam i czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Meh, to znowu mędząca ja... Dziś dwie uwagi: plusiki i ine takie skrótowce zapisujemy pisemnie, podobnie jak wszyelkiego rodzaju cyfry (1000 selfie = tysiąc selfie), pomijając godziny i daty. Amen. A poza tym jedna uwaga. Oczy Shreka...? Na oczy Shreka nie poleciałabym, ale no oczy kota (nomen-omen) ze Shreka i owszem. Puszek mu bodajże było...
    Jak dla mnie akcja ciut za szybka, ale jak już mówiłam, jestem dość flegmatycznym człowiekim i nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, więc tu po prostu subeiktywna opinia (btw, czy opinia może być obiektywna? chyba nie...).
    Jest już późno i zaczynam bredzić, więc zmykam czytać ostatni rozdział, bo i tak większego pożytku już ze mnie nie będzie :/
    PS: Fajniutka muzyczka, taka klimatyczna :)

    OdpowiedzUsuń