piątek, 2 stycznia 2015

Prolog

                                                                           Każdy z nas tego przecież chce,
                                                                                    zatrzymać się byle być szczęśliwym,
                                                                 mija czas, przemija dzień,
                                                                                           ja tego chcę - żyć nie na niby.

Mam już dość tych ciągłych ucieczek, życia w strachu. Popełniłam wiele błędów, nie chcę być człowiekiem, z którego wszyscy drwią, wyśmiewają się. Każdy ma przecież chęć, być chociaż przez chwilę szczęśliwy. Nieprawdaż?

  Wracałam wieczorem ze studiów. Ten ciągły strach, który towarzyszył mojej duszy był nie do zniesienia. W myślach błądziły pytania : Zmienił się?, Będzie tak jak dawniej?. Chciałam powrócić do czasów, kiedy byłam z nim szczęśliwa, kiedy czule się do mnie zwracał. A teraz obawa, czy znów mnie uderzy, czy znowu się napił? Dlaczego to życie musi być tak cholernie skomplikowane. Jeszcze rodzice, którzy dają mi pieniądze, tylko dlatego, że jestem z nim. Wszyscy udają szczęśliwą rodzinkę, ale ja tak nie umiem, nie potrafię! Jedynie wsparcie mam w nim. Choć po ostatniej wizycie, nie wiem, czy nadal chcę mnie oglądać. Próbował mnie chronić, być ojcem, którego nie miałam, bo zawsze wyjeżdżał za granicę. Nie mogłam już tak dalej żyć, postanowiłam to zmienić.
Gdy wchodziłam już na podjazd, zobaczyłam w kuchni przez okno palącą się lampkę. W duchu pomyślałam sobie, żeby nie był pijany. Kogo ja oszukuję? On codziennie wracał do domu schlany, a później się na mnie wyżywał. A na drugi dzień, z samego rana mnie przepraszał i wychodził na trening.
Otwierałam pomału drzwi. Cisza, kompletna cisza. Lecz, po chwili usłyszałam dziwne dźwięki.Postanowiłam wejść dalej. Poszłam do kuchni, skąd dochodziły krzyki i świeciło się światło. To co tam zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Ten pieprzony damski bokser, zabawiał się już nie wiem, z którą setną dziwką z burdelu. Miałam już tego dość, pobiegłam na górę, wzięłam wszystkie swoje rzeczy, spakowałam je do walizki i wyszłam. Na odchodne rzuciłam mu kilka gorzkich słów, na które odpowiedział:
- Jeszcze do mnie wrócisz kotku! Nikt Ci nie uwierzy!- zaśmiał się i wrócił do wcześniej wykonywanej czynności.
 Chciałam sobie wmówić, że dobrze postąpiłam, choć w głębi serca czułam, że nadal go kocham. Nie to tylko durne uczucie, które nie kocha go takim jaki teraz jest, ale jaki był wcześniej. Wsiadłam w najbliższy pociąg do Oberstdorfu, gdzie przebywał mój brat. Aktualnie po za skokami, studiował na tamtejszej uczelni. Zawsze mogłam do niego przyjeżdżać, kiedy tylko chciałam. Więc, co innego pozostało mi do wybrania. Rodzice, na pewno nie wpuściliby mnie do domu. Zdążyłam na ostatnią chwilę, bo pociąg zaczął już odjeżdżać. Usiadłam w pustym przedziale. Cieszyłam się, że siedzę sama, nie byłam w stanie z nikim rozmawiać. Po kilku godzinach byłam już na miejscu. Było dość późno, nie chciałam budzić brata, aby po mnie przyjeżdżał, więc wynajęłam taksówkę i pojechałam pod jego dom. Zdziwiłam się, bo gdy dotarłam pod jego dom, światło było zapalone w kuchni.Powolnym krokiem wyszłam z taksówki i poszłam w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili drzwi otworzył mój brat. Wyszeptał tylko ciche:
- Wejdź.
I zaraz znalazłam się w niedźwiedzim uścisku. Tak właśnie tego mi brakowało, miłości, poczucia bezpieczeństwa, troska.
Nie zadawał wielu pytań, gdy zobaczył walizkę od razu wiedział o co chodzi.
Zaprowadził mnie do swojego pokoju, gdyż nie mieszkał sam, tylko jeszcze z Andreasem Wellingerem, którego nie bardzo znałam. A sam postanowił, że prześpi się na kanapie. Zaparzył ciepłą herbatę, nie czekał na jakąś reakcję z mojej strony, po prostu przytulił i położył się koło mnie. W końcu czułam się szczęśliwa i bezpieczna. Nie chciałam, żeby odchodził, więc ze mną zasnął W końcu czuję, że żyję :)

Witam, witam! Na początek chcę się Wam przedstawić. Jestem Agata, i jak już zobaczyliście po bohaterach opowiadania, jestem fanką skoków narciarskich. Chyba każdy z Was ma jakieś marzenia. Zawsze dążę do celu. Mam wielką nadzieję, ze ten blog przypadnie Wam do gustu. No to do Następnego! ( Czyli za 2 tygodnie :* )

3 komentarze:

  1. Stefan i Marinus bohaterami? Już kocham to opowiadanie :D
    Prolog...mega! Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału!! Dobijają mnie tylko te dwa tygodnie... ;-; Może byłabyś w stanie dodawać rozdziały częściej? Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę i nie mogę przestać
    Prolog genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dawno odkryłam Twojego bloga. Wspaniały prolog.... Już mnie wciągnął. Czytam dalej :) Coś czuję, że będę tu często zaglądać!

    OdpowiedzUsuń