,, Jeśli będziesz przychodził przykładowo o czwartej,
zacznę być szczęśliwy już od trzeciej''
Nowa praca, nowi znajomi, choć wolałabym być w ekipie niemieckiej. Te księżniczki są strasznie rozkapryszone, ale ja ich zmienię.
Dzisiaj drugi dzień zawodów w Titisee - Neustadt. Wczoraj wygrał Severin Freund, byłam bardzo szczęśliwa z takiego zakończenia. Ale najszczęśliwsza byłam z drugiego miejsca Stefana, dostałam nawet od niego bukiet, który dostał. Podium zamknął Peter Prevc.
Właśnie szłam w stronę hotelu, gdzie stała grupa Austriaków. Gdy mnie zobaczyli, od razu się uśmiechnęli:
- Jak nastroje przed konkursem??- zapytałam
- Wyśmienite!- krzyknął Michael.
- Tutaj macie rozpiskę, co macie zrobić na rozgrzewkę- podałam im kartkę- Nie wiecie, gdzie jest może trener?- wtrąciłam zapytanie.
- Chyba w recepcji. Omawiał coś z właścicielem hotelu.
- Dzięki Gregor! To do roboty chłopcy, o 12.00 zbiórka!- krzyknęłam i poszłam w stronę hotelu.
W oddali zobaczyłam stojących przy schodach grupkę moich rodaków. Od razu do nich podbiegłam i uściskałam każdego z osobna, nawet Andiego. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale wiedziałam, że on nie przestanie walczyć. Zamieniłam kilka słów, ponieważ musiałam szybko biec po aparat. W pokoju zobaczyłam małą karteczkę na stoliku. Było na niej napisane:
,, Przyjdź dzisiaj o 19.00 do pobliskiego parku!
Xxx :*''
Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Schowałam karteczkę do kurtki, wzięłam aparat i wyszłam z pokoju. Wyszłam z hotelu i udałam się w stronę hali, gdzie rozgrzewali się Niemcy i Austriacy. Usiadłam na trybunach i zaczęłam im robić zdjęcia. Po skończonym meczu siatkówki, wszyscy udaliśmy się do hotelu, gdzie zaraz zjedliśmy na stołówce obiad i zrobiliśmy sobie czas wolny.
Siedziałam w pokoju i uzupełniałam papiery, a przy okazji zgrywałam zdjęcia na laptopa. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam je otworzyć. Przede mną stanął Stefan z ciastkami firmy jego sponsora:
- Hej mogę wejść?
- Jasne, wchodź! Rozgość się, a ja dokończę tylko zgrywać zdjęcia.
- Okej!
Usiadł na łóżku. Dokończyłam papiery i usiadłam koło niego.
- Co cię do mnie sprowadza?- zapytałam z uśmiechem. Męczył się biedaczek, bo nie mógł otworzyć ciastek- Daj pomogę Ci!- otworzyłam i zaczęliśmy chrupać ciastka.
- Nie miałabyś ochoty na maraton filmowy u mnie w pokoju? Będzie kadra Norwegi, Polski i nasza.
- Z miłą chęcią- uśmiechnęłam się- A o której?
- O 19.00- powiedział, a mój uśmiech zamienił się w zakłopotanie. Przypomniałam sobie tą karteczkę, którą znalazłam w pokoju.
- A nie mogłabym się spóźnić, tak z dwadzieścia minut?
- Oczywiście, tylko przyjdź!- posłał mi uśmiech.
- Z miłą chęcią.
- To ja już idę się przygotowywać do konkursu.
- Leć. Tylko masz dzisiaj wygrać!
- Postaram się!- posłał mi całusa w powietrzu i wyszedł.
Zaczęłam ubierać się w strój reprezentacyjny. Schowałam aparat do pokrowca, na głowę nałożyłam czapkę i wyszłam z hotelu, kierując się w stronę skoczni. Konkurs miał się rozpocząć o godzinie 15.45, a kibiców już nie brakowało. Wjechałam wyciągiem do loży trenerskiej, gdzie przywitałam się z Heinzem i innymi trenerami. Po dwudziestu minutach zaczął się konkurs. Po 1 serii prowadził Anders Fannemel, drugi był Stefan Kraft, a trzeci Michael Haybock. Gdyby nie dyskwalifikacja Severina, on by prowadził po 1 serii. Każdy skok musiałam nagrywać. Nie lubiłam tego, bo strasznie wtedy marzłam, ale praca to praca. Na szczęście podczas drugiej serii, zastąpił mnie kolega i mogłam zjechać na dół. Atmosfera była niesamowita. Tylu kibiców jeszcze nigdy nie widziałam. Z tego co się orientowałam Na czele cały czas stał Polak Kamil Stoch, skoczył dość daleko.
W końcu pora przyszła na Michaela. Jednak nie poszczęściło mu się i spadł w ostateczności na dziewiąte miejsce. Szczęścia także nie miał Stefan. Po swoim finałowym skoku spadł na piąte miejsce. Chciałam go pocieszyć, więc podbiegłam go niego, gdy szedł w stronę domku.
- Ej Stefan nie załamuj się, to tylko 5 miejsce. Przecież wiesz, że stać cię na więcej, każdy o tym wie.
- Odwal się w tej chwili ode mnie!- warknął ze złością w moją stronę i ominął mnie wchodząc do domku, przy czym trzaskając drzwiami. No dobra, rozumiem spadnięcie o trzy oczka w dół, ale piąte miejsce to też coś, prawda? Odwróciłam się i poszłam robić zdjęcia pozostałym uczestnikom. Udało mi się porozmawiać z Gregorem i Michaelem. Na szczęście nie byli tak wkurzeni i dało się normalnie z nimi dogadać.
Po zawodach trener ogłosił zebranie na stołówce. Omówiliśmy każdy skok, co trzeba poprawić, a później umówiłam się z każdym kiedy mam zrobić im masaż. To był jedyny minus tej pracy, musiałam ich masować. Gdy wychodziłam z pokoju ktoś złapał mnie za rękę:
- Ej Vicki możemy pogadać? Chciałem Cię przeprosić.-powiedział ze smutną miną Stefan. A we mnie się już buzowało, aby się na niego wydrzeć.
- Teraz chcesz gadać? Wiesz co?! Może nie wiem, jak to jest spaść w dół w klasyfikacji, ale piąte miejsce też nie jest złe! I pamiętaj każdy człowiek ma uczucia!- wykrzyczałam mu prosto w twarz, ominęłam go i poszłam z Michaelem w stronę windy. Gdy się odwróciłam, cały czas stał w tym samym miejscu, jak słup soli.
Wysiedliśmy na 3 piętrze i szybkim krokiem udałam się w stronę pokoju. Była już godzina 18.45, a o 19.00 miałam się z kimś spotkać w parku. Ubrałam się w normalny strój, z wyjątkiem kurtki. Była bardzo ciepła. Wychodząc wzięłam torebkę, telefon i wyszłam. Po około dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Było pięknie. Księżyc już dawno oświecał tutejszą okolicę. Gdzie nie gdzie, rodziny lepiły jeszcze bałwana. Usiadłam na ławce i czekałam. Dochodziła już godzina 19.00, a tego ktosia jeszcze nie było, postanowiłam poczekać, jeszcze z piętnaście minut. Nagle zobaczyłam w oddali chłopaka, który niósł bukiet czerwonych róż. Szedł w moją stronę. Gdy stanął koło mnie, wiedziałam, że tym ktosiem jest już Stefan.
- To dla ciebie w ramach przeprosin.- powiedział wręczając mi bukiet. Byłam w szoku, ale złość na niego jeszcze ze mnie nie wyparowała.
- Dziękuję, ale nie musiałeś!
- Wiem nie powinienem był tak naskakiwać na ciebie, ale mogłem wygrać ten konkurs, a zakończyłem na piątym miejscu.
- Ale to nie jest powód wydzierania się na kogoś!- powiedziałam z irytacją.
- Wiem, przepraszam.
- Wiesz, że nie umiem się na ciebie gniewać? Ale masz mi dać kilka paczek ciastek z Manner!- powiedziałam do niego z uśmiechem i przytuliłam go na zgodę.
- No dobra.- powiedział z uśmiechem.
Wróciliśmy do hotelu w wyśmienitych nastrojach. Na szczęście nie zaczęli oglądać filmów bez nas. Na początek wybraliśmy horror ,, Naznaczony'', choć nie za bardzo lubię horrory, ten akurat kocham. Usiadłam pomiędzy Thomasem i Stefanem, bo jedynie tam było wolne miejsce. Wtuliłam się w ramiona Stefana i zaczęliśmy oglądać film. Nie za bardzo się go bałam, bo już oglądałam go kilka razy, więc wiedziałam już w jakich momentach zamknąć oczy. Najbardziej to bał się Dawid z Kotem, w niektórych momentach to wyskakiwali z miejsca. Po skończonym filmie nadeszła pora na film pt. ,, Trzy metry nad niebem''. Mówili,że nie będę płakać, a łzy leciały im strumieniami. Na koniec włączyliśmy film, pt. ,, Sierociniec''. Także go lubię, ale z wyczerpania zasnęłam już w połowie. Obudziły mnie dopiero szmery chłopaków.
- Chłopaki, ale on się wścieknie!- powiedział Andreas.
- Oj nie bój żaby Andi!- zaśmiał się Stoch.
- Chłopaki , co wy robicie?- powiedziałam, przecierając oczy.
- Ciszej! Chodź zobaczyć!
Moim oczom ukazał się Andreas Wank, cały wybrudzony w paście do zębów, w drzemie i bitej śmietanie. A najlepsze było to, że leżał w wannie.
- Ale wy macie głupie pomysły! Idę do siebie, dobranoc!- wyszłam z pokoju i kierowałam się w stronę mojego. Otworzyłam drzwi i runęłam jak cegła na kogoś.
- Kto tu jest?
- To ja!
- Stefan? A co ty tu robisz?
- Nie mogłem spać tam z nimi, a nikt nie chciał dać mi kluczyka do swojego pokoju.
- Więc wybrałeś mój? Wiesz, że to jest karane?- zaśmiałam się i pomogłam mu wstać.
- Nie miałem wyboru.- powiedział.
- No dobra, ja się nie gniewam. Jeśli chcesz spać, to śpij, ale rączki przy sobie!
- No wiesz, co ?! Jak śmiałbym!- zaśmiał się i położyliśmy się na łóżku.
Rano obudziłam się w ramionach Stefana. Co ja robiłam? Chciałam się jakoś wydostać, ale nie mogłam. Leżał tak słodko. Jego czupryna, chociaż była w nieładzie, była świetna. Nagle zobaczyłam, że on nie śpi:
- Chyba coś mówiłam!
- Ja to inaczej zrozumiałem. Miałem cię nie dotykać w sposób taki... no wiesz.. Ale o przytulaniu nie było mowy!- posłał mi swój uśmiech.
- Masz szczęście, bo wygodnie mi się leży.
- Vicki, mam pytanie...
- Słucham cię!
- Moglibyśmy spróbować??- przeczuwałam, że o to zapyta.
- Stefan...
- Cofam pytanie!
- Ale daj mi dojść do słowa- powiedziałam.
- No proszę mów.
- Możemy spróbować, ale jeśli nam nie wyjdzie, mamy się normalnie do siebie odzywać dobra?
Pocałował mnie w usta i powiedział:
- Z tobą na koniec świata mogę iść!
- No nie byłabym taka pewna.
Leżeliśmy tak jeszcze chwile, a potem ubraliśmy się i wyszliśmy na śniadanie. Usiadłam koło niego, gdzie zaraz przyłączyła się cała kadra, z dziwnymi uśmieszkami.
- Co tam moje gołąbeczki wczoraj wyprawiały?- zaśmiał się Greg, poruszając zabawnie brwiami.
- Bez takich Schlieri! - powiedziałam mu.
- No nie denerwuj się, złość piękności, szkodzi!
- Ale w twoim przypadku, to już nic nie zaszkodzi!- odgryzłam się mu.
- Dzieciaki spokój!- uciszył nas trener.
Śniadanie minęło w bardzo fajnej atmosferze. Nikt już nam nie docinał. Lot powrotny mieliśmy o 10.00, więc spakowaliśmy swoje walizki i wyruszyliśmy w stronę lotniska. W samolocie usiadłam między Stefanem, a Gregorem. Dowiedziałam się przeróżnych wieści. Z niego jest straszna plotkara. Na szczęście lot nie trwał długo. Wylądowaliśmy bezpiecznie. Zabrałam swoje walizki i ruszyłam w stronę wyjścia. Za mną szła cała kadra. Załadowaliśmy się do autokaru i ruszyliśmy do swoich domów. Kupiłam sobie przed wyjazdem mieszkanie, więc miałam gdzie spać. Może byłam mała, ale mi tak wystarczała. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam w stronę bloku. Słońce świeciło niemiłosiernie. Otworzyłam drzwi i rzuciłam wszystkie walizki w kąt, zaś sama poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się spać. Mój wolny czas nie trwał długo. W mieszkaniu rozległ się dzwonek. Poszłam otworzyć, a w nich stanął listonosz:
- Pani Vicktoria Kraus?
- Tak.
- Mam dla pani kwiaty. Proszę!
- Dziękuję. Do widzenia!
- Do widzenia!
Był to bukiet różowych tulipanów. Napisałam do Stefana, aby mu podziękować. Jednak mnie uprzedził i po paru minutach, był już pod moimi drzwiami. Wpuściłam go i pocałowałam. Zrobiliśmy razem obiad, który zaraz zjedliśmy. Obejrzeliśmy film i poszliśmy spać. Z nim to mogę iść na koniec świata!
Obudziłam się w łóżku sama. Wyczuwałam zapach dochodzący z kuchni. Szłam za nim. Zobaczyłam stojącego przy kuchence Stefana, który smażył naleśniki. Podeszłam do niego po ciuchu i przytuliłam się w jego umięśnione ciało.
- Witam cię moje słonce!- pocałował mnie w policzek i posadził na blacie.
- Widzę, że śniadanko już gotowe.
- Zaraz podaję, tylko podaj mi drzem z lodówki.- wstałam i otworzyłam lodówkę, a ona była cała zapełniona.
- Nie musiałeś. Sama bym zrobiła później zakupy.
- Później to my idziemy na spacer, a teraz zjadaj mi szybko śniadanie!- uśmiechnął się i położył mi na stole kilkanaście naleśników.
- Jeśli dalej będziesz mnie tak karmił, to nie będę mogła się zmieścić w drzwiach.
- Oj nie przesadzaj!- uśmiechnął się i usiadł koło mnie.
Zjedliśmy spokojnie, rozmawiając o wszystkim. Czasami robił dziwne miny, aby mnie rozśmieszyć.
Później przebrałam się i pojechaliśmy do jego domu, aby się mógł także odświeżyć.
Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Mieszkał z małym domku, przy lesie. Zawsze tak chciałam mieszkać, ale życie spłatało mi kiedyś figla. Weszliśmy do domu, gdzie przywitała nas mama Stefana. Była bardzo miła, rozmawialiśmy na różne tematy. Opowiadała mi jak kiedyś Stefan robił m wygłupy. Po piętnastu minutach był już gotowy. Ubraliśmy się i wyszliśmy na spacer. Okolica była przepiękna. Wszędzie było słychać śmiechy dzieciaków, które albo lepiły bałwana, albo zjeżdżały na sankach. Wszystko tętniło życiem. Sama dalej nie dowierzałam, ze zgodziłam się zostać dziewczyną Stefana, ale przy nim czuję się bezpieczna.
Wróciliśmy do domu, po kilku godzinach, gdy słońce zachodziło już poza horyzont, miasto powoli już zasypiało. Gdzie nie gdzie, jeszcze przechadzały się pary. Odwiózł mnie do domu, gdzie sam pobył jeszcze chwilę i musiał wracać. Umówiliśmy się na jutrzejszy dzień z innymi z kadry na narty, a później kino. Zapowiada się wspaniały dzień!
Witam wszystkich czytelników! :*
Przedstawiam wam kolejny rozdział, myślę, że się wam spodoba. Przyznam szczerze, że fajnie mi się go pisało, lepiej niż poprzedni, a to już plus dla mnie samej :) Za słodko nie uważacie? Przesłodziłam, ale to się zmieni.
Dodaję go dzisiaj, za sprawą mojej przyjaciółki.
Wystarczy mi napisać tylko, do następnego :*
(Komentarze mile widziane, nawet z radami, bo one dużo dają. Naprawdę :) )
Jestem i stwierdzam super rozdział.Dla mnie też troszeczkę za słodko no ale poza tym nie mam nic przeciwko.;)Pozdrawiam i weny życzę;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :*
UsuńVictoria i Stefcio? :D Lubię to, nawet bardzo. ♥
OdpowiedzUsuńKraft nieco zdenerwował mnie, gdy tak naskoczył na dziewczynę. Stres robi z człowiekiem różne rzeczy, ale nie upoważnia do wyżywania się na innych.
Ciesze się, że potrafił przeprosić za swoje grzeszki. ;)
Maraton filmowy udał Ci się naprawdę bardzo dobrze. Śmiałam się sama do siebie, gdy czytałam ten fragment. Albo, gdy Kraft znalazł się w pokoju dziewczyny. :D Zabawne. ^^
To takie urocze, że postanowili spróbować swoich sił i stworzyć związek. Ciekawe, co ta znajomość przyniesie... :))
Czekam na więcej. ♥
Buziaki :*
Dziękuję i całuję :*
UsuńA co do cytatu pod rozdziałem to muszę przyznać, ze UWIELBIAM. ♥ Wylosowałam go kiedyś na religii i jakoś tak wpadł mi do serca i na całe szczęście nie chce wypaść. ;) Piękny <3
UsuńCieszę się, ze Victoria jest ze Stefanem, ale mimo wszystko szkoda mi Andreasa . Troche niepotrzebnie na nia nakrzyczal, ale... odpuszczam mu grzechy :D
OdpowiedzUsuńSielanka, sielanka, ale to glownie nie trwa dlugo, wiec,.
Czekam na rozwoj dalszych wydarzen i weny.
Buziaki Bjørghild ;*
Tak bardzo dużo Stefanka ♥ oh, cudownie!
OdpowiedzUsuńNo i słodko.. Bardzo słodko.. A ta słodycz ma nas zwieść.. I pewnie tak będzie :D
No więc czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Komentuję po raz pierwszy i bynajmniej nie ostatni na twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńOgólnie cały pomysł na opowiadanie bardzo mi się podoba :) Dodatkowy plus za pojawiające się bardzo często poczucie humoru :D No i jeszcze przepadam za Austriakami to już w ogóle jest świetnie :)))
Jedyne czego się mogę przyczepić, to bardzo szybka akcja. Widziałam, że już ktoś wcześniej o tym wspominał ;) Oczywiście mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe i mnie nie udusisz ;)
Hmm pozostaje mi tylko życzyć dużo weny no i czekać na kolejny rozdział :)
Buziaki :*
Ja również komentuję tu po raz pierwszy, aczkolwiek przyznaję, że jestem z tym opowiadaniem od pierwszego rozdziału. Im so sorry, że nie komentowałam, ale nie mogłam się wezbrać w sobie :(
OdpowiedzUsuńDziś przełamuję barierę, bo muszę Cię w końcu pochwalić.
Dziewczyna wyżej ma racje, że pojawia się tu często poczucie humoru. To jest boskie, bo można tarzać się ze śmiechu, a po chwili zaszyć się w tym, co czują bohaterowie. Jak Ty to robisz, że to opowiadanie uzależnia?
Muszę jeszcze dodać, że cieszy mnie Stefan w tym opowiadaniu. Uwielbiam go, a czytając o nim jestem w głupim siódmym niebie!
Dziękuję Ci <3
Pozdrawiam i weny.
Zamiast "odświeżyć" przeczytałam "oświadczyć" [facepalm].
OdpowiedzUsuńNom, ciut słodko, ja niestety wolę jak jest powolutku i smutno na dodatek, ale co kto lubi, nie narzekam. Akcja zawrotna, ale o tym już pisłam, więc się nie czepiam. Ok, ostatni jeszcze i idę spać :D