Pojawiłeś się przypadkiem,
Tylko przypadkiem nie odchodź...
Zazwyczaj ludzie cieszą się razem wspólnym szczęściem. Nie kiedy znajdzie się osoba, która może to wszystko zniszczyć. Ale jaki to ma sens, jeśli te dwie osoby kochają ponad życie ? To staje się pomału. Zagnieżdża się w nas, a później kiełkuje i wyrasta. Czy warto, aby przez kogoś cierpiał cały świat? Bo zrobił to tylko dla swojego dobra, nie dla kogoś. Natura człowieka zawsze będzie zaskakiwać, ale nigdy nie zrobi tego ponownie.
Siedziałam otulona ciepłym, miękkim kocem na bujanym fotelu w pokoju Stefana. Przeglądałam zdjęcia z ostatniego wypadu na narty, gdzie skręciłam kostkę. Obejrzałam tysiące zdjęć, z których aż buchało radością młodych ludzi. Na koniec otworzyłam folder ze zdjęciami z datą 14.02.2013. Co tam zobaczyłam, strasznie mnie zdziwiło. Był tam Stefan, ale nie sam. Stała młoda dziewczyna i dziecko. Na dole było podpisane :
,, Miłość przetrwa wszystko''
Myślałam, że wybuchnę płaczem. Po co on to robił? Po co udawał kogoś bliskiego? Prowadził podwójne życie i myślał,że się nikt o tym nie dowie! Gwałtownie wstałam, ale zaraz tego pożałowałam. Moja boląca kostka dała o sobie znak. Stefan brał kąpiel. Wykorzystałam okazję i wyszłam trzaskając drzwiami. Moje oczy zaczęły puchnąć niewyobrażalnie szybko od płaczu. Miałam wybrany jeden kierunek. Ten dom. Stałam już pod drzwiami. Wahałam się. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili stał już w progu:
- Vicki co się stało?!
Po prostu go przytuliłam. Oderwałam się,czekając na odpowiedź, a on jedynie pocałował moje czoło i wpuścił mnie do środka.
( Stefan)
Wyszedłem szybko spod prysznica. Ubrałem się w ciuchy i wyszedłem z łazienki. Vicki nie było. Jednie laptop nie został zamknięty. Podszedłem do niego, a na nim zobaczyłem otworzony folder ze zdjęciami i to jedno,które miałem usunąć już dawno. Wstałem szybko z fotela i wybiegłem na dwór. Biegłem przed siebie w jednym kierunku. Wiedziałem, że tam ją znajdę. Gdy byłem już pod domem, zobaczyłem przez okno w salonie chłopaków i Vicki. Otworzyłem drzwi bez proszenia. Siedziała wtulona w niego, a koło nich stał Gregor, Thomas i Manuel. Podszedłem do nich, a oni tylko obdarzyli mnie złowrogim spojrzeniem. Spała w jego ramionach. Nagle otworzyła oczy, popatrzyła na mnie i pocałowała go w usta i dodała:
- Ja też będę prowadzić podwójne życie!
Nie chciała słyszeć jakichkolwiek wytłumaczeń. Po prostu wstała i wyszła, a ja stałem jak słup soli patrzyłem na niego. Uśmiechał się, czuł satysfakcję po tym jak przegrał ze mną w TCS. Pobiegłem za nią. Stała przy ulicy. Płakała. Dalej ją skrzywdziłem.
- Vicki!- zacząłem, choć nie mogłem dokończyć.
- Wiesz co, jest najgorsze?! Że ci zaufałam, pokochałam, a ty to wykorzystałeś.
- Daj mi coś wytłumaczyć, proszę!- próbowałem ją uspokoić.
-Nie chcę cię znać! Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? Jak już będę twoją żoną i założymy rodzinkę?! Co ?!
Objąłem rękami jej głowę i pocałowałem. Jej usta przylegały do moich, do momentu kiedy czułem, że się uspokoiła. Pomału wypuszczałem z ją objęć. Wtedy poczułem ciepły dotyk na moim policzku. Uderzyła mnie.
- Chcesz znać prawdę?!- wycedziłem przez zęby, bo już nie potrafiłem nad sobą panować.
- Czekam na nią cały czas!- krzyknęła.
- Ta dziewczyna ze zdjęcia, to moja była narzeczona i nasze dziecko, a wiesz dlaczego była? Bo zginęli w wypadku 2 lata temu! Jak myślisz dlaczego ostatni sezon nie szedł po mojej myśli?! Nie mogłem się pozbierać, walczyłem, ale nie mogłem!- po raz pierwszy zacząłem dzisiaj płakać- Dopiero później poznałem ciebie. Ty nadałaś mi sens życia. Ale widzę, że nie warto było. Szczęśliwa jesteś?! Znasz już prawdę!- widziałem, jak stała z niedowierzaniem.
- Stefan, ja...
- Myślałem, że jesteś inna. A ty od razu Pobiegłaś do niego. Sprawiło ci to przyjemność, prawda?
- Stefan przepraszam!
- Wiesz co daruj sobie!- wyminąłem ja i poszedłem w stronę mieszkania. Cholernie się czułem. Zostawiłem ją samą, ale wiedziałem, że w ramionach Michaela znajdzie ukojenie. Od dawna czułem, że między nimi coś jest. Dopiero teraz zauważyłem jakim byłem głupkiem i to mnie oskarżała o podwójne życie. Wszedłem do sklepu. Kupiłem sobie whisky i wróciłem do domu. Nikogo nie było. Usiadłem na swoim łóżku. Wykasowałem wszystkie zdjęcia. Nie minęło kilka chwil, a po zawartości butelki nie było już ani śladu. Otworzyłem rodzinny barek i brałem po kolei co mi wpadło w ręce, Patrzyłem na zdjęcie, które powiesiła mi na suficie, nad łóżkiem. Moje ciało podpowiadało mi, że mam skończyć już picie. Odstawiłem butelkę na stole. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
(Vicki)
Co ja sobie myślałam ? Zraniłam go, zraniłam siebie. Chciałam za nim biec, ale po co jeśli wiem, że i tak to jest już na pozycji przegranej. Poszłam do mieszkania, gdzie stali chłopaki:
- Dlaczego mi tego nie powiedzieliście?! - wybiegłam i podążyłam do domu. Po 10 minutach byłam już w mieszkaniu. Poszłam pod prysznic, mają nadzieję, że zmyję siebie winę. Wyszłam z łazienki i od razu położyłam się na łóżku. Próbowałam zasnąć. Po kilku godzinach udało mi się.
Następny dzień.
Wstałam jak zwykle o tej samej godzinie, ale nie z uśmiechem na twarzy. Nie obudziłam się przy ukochanej osobie. Nie poczułam jego ciepłych ust, dotyku.
Ubrałam się w ciuchy wyciągnięte z szafki. Zjadłam jabłko, nic więcej nie przechodziło mi przez gardło. Wzięłam wszystkie papiery i udałam się na trening. Podjechałam moim czarnym bmw pod budynek, gdzie miał odbyć się trening. Wysiadłam z samochodu. Zaczęłam się rozglądać za jego samochodem. Nie było go. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka budynku. W oddali słyszałam już głosy chłopaków i wtedy zobaczyłam jego, szedł na wprost mnie. Nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Wyminął mnie i podążył do wyjścia. Poszłam do szatni, gdzie wszyscy siedzieli. Zapadła cisza, kiedy znalazłam się koło nich. Jedynie Gregor zdołał coś powiedzieć:
- Widzisz co zrobiłaś?
- Odczep się od niej Greg. - powiedział Michael.
- Anioł stróż się znalazł. Może ty jesteś szczęśliwy z tego wszystkiego, ale nie ja! Straciliśmy go!
- Czekaj jak to straciliśmy?!- w końcu włączyłam się do rozmowy.
- Tak to!- rzucił we mnie kartką ze złością.
Było to przeproszenie, ale kończy z karierą, wyjeżdża. Nie wie kiedy wróci. Może już jutro, za tydzień, za rok, za kilka lat, a może w ogóle.
Poczułam napływające łzy do moich oczu. Zaczęły po mały wypływać z nich, mocząc przy tym policzki, a później bluzę, jego bluzę. Wybiegłam z budynku. W oddali zobaczyłam go, że zmierza pod skocznię. Zaraz miały odbyć się tutejsze zawody dla młodych talentów. Zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i udał się na skocznie. Zamknął się w jednym domku, gdzie po chwili wyszedł przebrany, podążając na górę. Chciałam go zatrzymać, ale nie mogłam. Miałam do niego podbiec i co?! Zobaczyłam jak siada na wyciąg. Po chwili zaczął się konkurs. Grał rolę przedskoczka, ale on chciał tylko polatać. Poprawił tylko kask, usiadł na belce, gdzie zaraz się od niej odepchnął. Obił się z progu i leciał, lecz jego lot nie trwał długo. Dostał potężny podmuch wiatru. Obrócił się o upadł na bule. Jego ciał zaczęło osuwać się na ziemie, a ja zaczęłam płakać. Nikt do niego nie biegł, nie oferował pomocy. Szybko podbiegłam do niego, leżał nie przytomny, zawołałam o pomoc. Zaraz przyjechały służby zdrowia i go zabrały. Nie chciałam, żeby to się tak skończyło. Nie tak...
20 minut wcześniej:
( Stefan)
Poproszono mnie, abym spełnił rolę przedskoczka. Ucieszyłem się, bo po raz pierwszy od tak dawna nie brałem udziału w konkursie. Po wszystkich dotychczasowych wydarzeniach chciałem odpocząć. Zaplanowałem wyjazd. Wcześniej miał być wspólny z nią, ale teraz wyjeżdżam sam. Nie wiem na jak długo. Ubrałem się, wyszedłem z domku i udałem się w stronę wyciągu. Wiedziałem, że zna już prawdę, że jest tutaj, patrzy teraz na mnie. Po chwili zaczął się konkurs. Poprawiłem tylko kask, usiadłem na belce, gdzie zaraz się od niej odepchnąłem. Odbiłem się z progu i leciałem, czułem się wolny. W pewnej chwili dostałem mocny podmuch wiatru. Obróciłem się i upadłem na ziemię, gdzie zaraz straciłem przytomność.
Obudziłem się w szpitalu. Cała rodzina i ona, cała w swoim rodzaju stała przy moim łóżku. Patrzyła na mnie tymi zapłakanymi oczami. Wiedziała, że cierpię, wiedziałem, że ona cierpi. Po co to wszystko ?! Po co człowiek zakochuje się, jeżeli ma później cierpieć?! Zaraz wbiegł do sali lekarz, zaczął mnie badać. Pytał czy się dobrze czuje. Fizycznie może tak, ale nie psychicznie. Po chwili każdy opuścił salę. Zostałem tylko ja i ona. Wpatrywałem się tempo w sufit. Po chwili odezwała się:
- Nie rób mi tego więcej!- i chciała mnie przytulić, ale ja nie odwzajemniłem jej tego uścisku.
- Fajnie się bawiłaś z nim?
- O co ci chodzi?!
- No z Michim,- odparłem cały we złości.
- Nic mnie z nim nie łączy!
- Nie byłbym taki pewien. Zamiast posłuchać moich wyjaśnień, pobiegłaś wprost do niego!
- Gdybyś mi wcześniej o tym powiedział, to by nic nie było.- odparła
- Miałem ci się zwierzać jak omal kiedyś nie popadłem w depresję?! Jak nie mogłem wstać z łóżka z myślą, że już jej przy mnie nie ma?!
- Stefan to nie tak.
- A jak?!
- Kocham cię i nie przestanę!
- Tylko ja nie jestem już pewien uczuć do ciebie.- popatrzyłem na nią tym wzrokiem, w którym nie było już miłości, czułości tęsknoty jak zwykle. Cholernie chciałem poczuć jej dotyk, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Walczyłem już nie wiem z kim. Czy z samym sobą, czy z nią.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytała ze łzami w oczach.
- Chciałbym ci powiedzieć jak cię kocham, a za razem nienawidzę. Jak pragnę twojego dotyku, a zarazem jak mnie obrzydzasz. Gdybyś poświęciła mi przynajmniej kilka chwil, to by było inaczej.
- Powinniśmy od siebie odpocząć.
- Masz rację, za szybko to się wszystko wydarzyło.
- Masz rację, tylko że ja nie będę mogła bez ciebie funkcjonować!- wybiegła z sali zostawiając mnie z myślami, które walczyły ze sobą. Jedno podpowiadało, że to moja wina, a nie jej. Przecież nie znała prawdy. A druga, że jakby chciała wyjaśnień to by zaczekała, nie pobiegła z płaczem od razu to Michaela. Dlaczego mnie to spotyka. Najpierw one, teraz ona.
Witam z nowym rozdziałem ! Jestem z niego troszkę zadowolona. Myślę, że się Wam spodoba.
Wczoraj minęła rocznica zdobycia przez Kamila Stocha i Zbigniewa Bródkę medalu olimpijskiego. W moje urodziny <3 Wczoraj także Anders Fannemel pobił rekord świata w lotach - 251,5 m. Brawo! Piękniejszych urodzin nie mogłam mieć :)
Czekam na wasze sugestie i komentarze pod tym rozdziałem. Myślę, że dużo mam jeszcze do poprawienia w swoim pisaniu, ale wszystko chyba idzie w dobrym kierunku.
Wystarczy mi powiedzieć do następnego :*
Obudziłem się w szpitalu. Cała rodzina i ona, cała w swoim rodzaju stała przy moim łóżku. Patrzyła na mnie tymi zapłakanymi oczami. Wiedziała, że cierpię, wiedziałem, że ona cierpi. Po co to wszystko ?! Po co człowiek zakochuje się, jeżeli ma później cierpieć?! Zaraz wbiegł do sali lekarz, zaczął mnie badać. Pytał czy się dobrze czuje. Fizycznie może tak, ale nie psychicznie. Po chwili każdy opuścił salę. Zostałem tylko ja i ona. Wpatrywałem się tempo w sufit. Po chwili odezwała się:
- Nie rób mi tego więcej!- i chciała mnie przytulić, ale ja nie odwzajemniłem jej tego uścisku.
- Fajnie się bawiłaś z nim?
- O co ci chodzi?!
- No z Michim,- odparłem cały we złości.
- Nic mnie z nim nie łączy!
- Nie byłbym taki pewien. Zamiast posłuchać moich wyjaśnień, pobiegłaś wprost do niego!
- Gdybyś mi wcześniej o tym powiedział, to by nic nie było.- odparła
- Miałem ci się zwierzać jak omal kiedyś nie popadłem w depresję?! Jak nie mogłem wstać z łóżka z myślą, że już jej przy mnie nie ma?!
- Stefan to nie tak.
- A jak?!
- Kocham cię i nie przestanę!
- Tylko ja nie jestem już pewien uczuć do ciebie.- popatrzyłem na nią tym wzrokiem, w którym nie było już miłości, czułości tęsknoty jak zwykle. Cholernie chciałem poczuć jej dotyk, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Walczyłem już nie wiem z kim. Czy z samym sobą, czy z nią.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytała ze łzami w oczach.
- Chciałbym ci powiedzieć jak cię kocham, a za razem nienawidzę. Jak pragnę twojego dotyku, a zarazem jak mnie obrzydzasz. Gdybyś poświęciła mi przynajmniej kilka chwil, to by było inaczej.
- Powinniśmy od siebie odpocząć.
- Masz rację, za szybko to się wszystko wydarzyło.
- Masz rację, tylko że ja nie będę mogła bez ciebie funkcjonować!- wybiegła z sali zostawiając mnie z myślami, które walczyły ze sobą. Jedno podpowiadało, że to moja wina, a nie jej. Przecież nie znała prawdy. A druga, że jakby chciała wyjaśnień to by zaczekała, nie pobiegła z płaczem od razu to Michaela. Dlaczego mnie to spotyka. Najpierw one, teraz ona.
Witam z nowym rozdziałem ! Jestem z niego troszkę zadowolona. Myślę, że się Wam spodoba.
Wczoraj minęła rocznica zdobycia przez Kamila Stocha i Zbigniewa Bródkę medalu olimpijskiego. W moje urodziny <3 Wczoraj także Anders Fannemel pobił rekord świata w lotach - 251,5 m. Brawo! Piękniejszych urodzin nie mogłam mieć :)
Czekam na wasze sugestie i komentarze pod tym rozdziałem. Myślę, że dużo mam jeszcze do poprawienia w swoim pisaniu, ale wszystko chyba idzie w dobrym kierunku.
Wystarczy mi powiedzieć do następnego :*
No to się porobiło...
OdpowiedzUsuńDopiero co spróbować. Dopiero co opowiedzieli sobie o sowich uczuciach, a teraz... Czy to już koniec?
Vicki postępia trochę niewłaściwie. Tak naprawdę jestem po stronie Stefana i bardzo dobrze go rozumiem. Myślę, że kiedy odkryła zdjęcie, powinna poczekać na Stefana i po prostu z nim porozmawiać. Wytłumaczyć wszystko... To naprawdę przykre...
Tak naprawdę nie spodziewałam się takiej przeszłości skoczka. :o Zaszokowałaś mnie. Tak samo zadziwiło mnie to, że oboje postanowili od siebie odpocząć...
Ciekawi mnie, co wymyślisz w kolejnych rozdziałach. ;)
Czekam! ♥
Buziaki :*
Sprytna jesteś, że właśnie w taki sposób komplikujesz sytuację Stefana i Vicky. Nie spodziewałam się. Smutno tutaj strasznie. Nie dość, że Stefan przypomniał sobie traumę sprzed lat, pokłócili się, to jeszcze ten upadek... Czemu oni muszą być tacy biedni?
OdpowiedzUsuńOczywiście moim zdaniem, to wina zdecydowanie leży po stronie Vicky. Nie powinna posadzać Krafta o zdradę i lecieć do Michaela.
Cóż ja ci mogę więcej powiedzieć... Mimo, że tak smutno, to bardzo mi się podobało ;)
Buziaki i czekam na kolejny :D
Biedny Stefan :( aż mam ochotę go przytulić ..
OdpowiedzUsuńUważam tak samo, jak czytelniczki wyżej. To nie jest wina Stefana, a Vicky. Zamiast zapytać się go po prostu, gdy wyjdzie spod prysznica, to wolała polecieć do Michaela, pocałować go na oczach Krafta, a na końcu wydrzeć się na niego za niewinność. Nie powiedział jej, bo go to bolało, powinna uszanować jego decyzję..
Lubię ją, ale dziś wyjątkowo mnie zdenerwowała ;__;
Pozdrawiam i weny ;)
Po pierwsze najlepszego! spóźnione, bo spóźnione, ale skąd miałam wiedzieć?
OdpowiedzUsuńNa stronie jeszcze, troche żal Peter, że tak krótko miał rekord, ale odbije sobie w planicy. Szacun dla Fanniego, bo skakał z obniżonej belki, więc wow!
A wracając... wybacz, ale nie znoszę takich impulsywnych bohaterk - tylko sobie robią kłopotów. Wiem, ze to dla zagęszczenia akcji, ale w połączeniu z szybkością wydarzeń, która jest u Ciebie zawrotna, daje to średni efekt. Osobiście jestem raczej spokojną osobą, więc moze dlatego tak mnie mierzi zachowanie Vicky. Nie zmienia to faktu, że sam rodział jest bardzo sympatyczny i jak na zawołanie smutnawy. Warsztat Ci się znacznie poprawia, cieszę się, że korzystasz z moich (i nie tylko moich) wskazówek.
Powodzenia wdalszej rpacy, czekam na więcej :D
EA
Kurczę, no to sie porobiło.
OdpowiedzUsuńAle wierzę, że wszystko się ułoży. :)
Zapraszam na spóźnioną 5 :) http://dalam-ci-wiecej-niz-powinienes-dostac.blogspot.com/
Pozdrawiam :***
Znalazłam tego bloga przez przypadek, ale tu zostanę. Naprawdę zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem o siostrze Krausa.
OdpowiedzUsuńStrasznie pokomplikowałaś sprawę tym rozdziałem. Bardzo mi szkoda Stefana, biedak wiele wycierpiał. Nie popieram zachowania Victorii, źle zrobiła.
Czekam na kolejny rozdział <3
Przy okazji zapraszam:
http://wybudujmy-most.blogspot.com/