sobota, 28 lutego 2015

9. ,,Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości... ''


                                      - A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś,                                                                                                                           ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
                              - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam.
                                                                 Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.

  Kiedyś wystarczyło zaledwie spojrzenie, abyś mnie przytulił, pocałował, a dzisiaj? Dzisiaj mija kolejny dzień, kiedy nie możemy być razem. Kiedy żadne z nas nie chce przyznać się do błędu. Ciężko jest powiedzieć przepraszam, ale nigdy nie jest za późno. Ale pamiętaj, czas przeminie  tak szybko, jak piasek między palcami... Zanim się obejrzysz, nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też.


 Siedzę, otulona kocem na łóżku i spoglądam na gwiaździste niebo. Zabrałam kołdrę, poduszkę i wyszłam na balkon, po cichu nie budząc chłopaków. Zamknęłam cicho drzwi, usiadłam otulona rzeczami, na uszy nałożyłam słuchawki włączyłam piosenkę i momentalnie się rozkleiłam. Nie daje rady już okłamywać innych, a przede wszystkim siebie, że jest dobrze. Bo nie jest! Czy normalny człowiek siedzi o drugiej nad ranem na dworze, słucha piosenek, które jeszcze bardziej go pogrążają i płacze? Po co człowiek się zakochuje, aby potem cierpieć. Po co mi to wszystko było? Po co te wszystkie złudne nadzieje?
Poczułam lekkie szturchnięcie. Przede mną stał Stefan z zmieszaną miną.
- Mogę?
- Jasne, chodź.- uśmiechnęłam się, wycierając mokre od łez policzki. Podsunęłam się i wtedy on usiadł koło mnie.
- Vicky... - zaczął nie pewnie - Nie mogę już tak dalej. Nie mogę już znieść, że możesz być szczęśliwa z innym.
- Stefan, ja... Przepraszam.- odpowiedziałam ledwo nie dowierzając, co przed chwilą usłyszałam.
- Vicky, tylko mi powiedz, czy ty spałaś z Michaelem?
- Nie.- krótka odpowiedź, a tyle znacząca na dalszą rozmowę.
- Co z nami teraz będzie? - zapytał po chwili.
- Nie wiem.- odpowiedziałam, patrząc przed siebie. Wtedy objął mnie ramieniem, a ja oparłam moją głowę o jego ramienie. Mały gest, a ile znaczy.
Siedzieliśmy tak jeszcze z kilka minut. Później wstaliśmy i udaliśmy się do łóżek. Nie odzywaliśmy się, ale to nie była już cisza, taka jak zawsze, która niosła ze sobą nienawiść, smutek, tylko teraz była która niosła spokój, tęsknotę, miłość i troskę.

 Następny dzień.
 Powolnie zsunęłam się z łóżka, wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki w celu odświeżenia. Włosy spięłam w kucyka, na twarz nałożyłam lekki makijaż. Ubrałam czarne rurki, koszulę w kratę, a do tego czerwone botki na koturnie. Gdy wyszłam chłopcy już nie spali. Uważnie mi się przyglądali. Jakby chcieli zapamiętać każdy skrawek mojego ciała. Opuściłam pokój i udałam się na stołówkę, gdzie siedziała już cała kadra. Usiadłam między Gregorem, a Thomasem. W oddali zobaczyłam machającego w moją stronę Phillipa. Podeszłam do niego i uścisnęłam go na powitanie. Usłyszeliśmy ciche gwizdy Jacobsena i Fannemela, na co tylko uśmiechnęliśmy się i usiedliśmy do swoich stolików.
 - Czyżby nowa miłość?- zapytał Greg.
- Nie to tylko przyjaciel.- puściłam mu oczko.
- Uważaj, żebyś nikogo nie zraniła.- powiedział, a ja w tej chwili odwróciłam wzrok na Phillipa, który wpatrywał się w moją stronę. Posłał mi uśmiech, który także odwzajemniłam. - Właśnie od tego się zaczyna.
Spuściłam głowę. Dobrze wiedział co robię, sama wiedziałam, że krzywdzę kolejną osobę. Ale tylko on był przy mnie kiedy go potrzebowałam. Nie było wtedy nikogo. To tylko zwykła przyjaźń. Prawda?

        
                                                               ( Stefan )
 Siedziałem na belce. Oddawałem już kolejny skok. Dużo myślałem o tym co się wydarzyło. Odbiłem się w progu i doleciałem do 135 metra. W oddali zobaczyłem ją , stojącą przy Norwegach. Nie będę im przeszkadzał. Udałem się zwinnym krokiem w stronę domku. Usiadłem na ławce. Gdy chciałem się przebrać, zadzwonił mój telefon. Dzwonił mój lekarz, który opiekował się mną podczas upadku.
- Dzień dobry! Pan Stefan Kraft?
- Tak, przy telefonie.
- Ostatnio przeprowadziliśmy Panu badania. Niestety nie mamy dobrych wiadomości.
- Do czego pan zmierza?
- To nie jest rozmowa na telefon. Prosiłbym, aby po mistrzostwach udał się pan do mnie na wizytę. I niech pan na siebie teraz uważa.
- Dobrze dziękuję na informację. Do widzenia!
- Do widzenia!
,, Nie mam dla pana dobrych wiadomości''? Co to oznacza? Dopiero pogodziłem się z Vicky, a teraz choroba? Muszę przestać o tym myśleć, przecież w czwartek zawody. Przebrałem się i wyszedłem, gdzie zobaczyłem Vicky, która zmierza w moją stronę z Phillipem.
- To do zobaczenia Phillip!- przytuliła go na odchodne, a ja w sercu poczułem uścisk.
Podeszła do mnie, a ja wystrzeliłem pytanie, jak z procy:
- Idziemy na spacer?
- Ale nie chcesz mnie porwać?- zrobiła pytającą minę, po czym wybuchnęliśmy razem śmiechem.- No chodź!- powiedziała ruszając w stronę wyjść z terenu skoczni. Szliśmy razem na równi. Cisza cały czas oplatała nasze usta. Gdy zaproponowałem byśmy usiedli na ławce, gdzie najlepiej było podziwiać skocznie, zgodziła się. Zacząłem rozmowę:
- Wiesz, jak długo walczyłem ze sobą, aby do ciebie coś przemówić? Jak wiele razy chciałem cię przytulić, powiedzieć, jak bardzo cię potrzebuję?
- To wszystko, co się wydarzyło to moja wina. Nie musiałam od razu pobiec do Michiego, a później go pocałować.
- To nie tylko twoja wina, jakbym ci powiedział wszystko, do niczego by nie doszło.
- Ale wiem, jak trudne było dla ciebie, powiedzenie o przykrej przeszłości.
- Mogę zadać ci pytanie?- nie wiedziałem, czy dobrze robię zadając jej pytanie, które zaraz upuściło moje usta.
- No proszę- uśmiechnęła się.
- Czy jest jakaś szansa, może nie teraz, ale w przyszłości, abyśmy dalej byli razem?
- Stefan, nie to, że ja cię nie kocham, bo kocham. Ale ja na razie nie mogę.
- Chciałem się tylko upewnić.- popatrzyłem na skocznię.
Siedzieliśmy jeszcze parę minut i poszliśmy do hotelu.

 Ostatni dzień w Falun.
Dzisiaj organizowany jest bankiet z okazji zakończenia Mistrzostw Świata. Wszystko oceniam na plus, chociaż mogłem jeszcze z siebie trochę wyciągnąć. No, ale cóż skoki to nieprzewidywalny sport. Ubrałem się w swój ciemny, granatowy garnitur, do tego czarne pantofle z czerwonymi sznurówkami. Zamiast czarnego krawatu, nałożyłem na szyję czerwoną muchę. Wszystko było idealnie. Pomału zszedłem na dół. Sala bankietowa wypełniona była po brzegi. W oddal usłyszałem, jak ktoś wykrzykuje moje imię. Gdy szedłem w stronę chłopaków, zobaczyłem jak Vicky tańczy z Phillipem. Była piękna w każdym rodzaju. Jej sukienka była idealnie dobrana do jej figury. A szpilki komponowały się ze wszystkim bardzo dobrze. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy poczułem szturchnięcie Kamila:
- Dziewczyna?- zapytał.
- Chyba była.- odpowiedziałem.
- Jeśli chcesz, to możemy pogadać.- zaproponował.
- Chętnie skorzystam. Choć do baru.
 Wszystko mu opowiedziałem. Za Polakami za bardzo nie przepadam, na przykład za takim Piotrkiem Żyłą. On tylko cały czas by chciał pić i gada jak nakręcony albo Dawid, on tylko o swoje włosy dba. Ostatnio przyznał, że wydał u fryzjera prawie tysiąc złoty, na jakieś zabiegi.
Ale Kamil był inny. Utrzymywaliśmy kontakt nawet między konkursami. Czasami się spotykaliśmy, wyjeżdżaliśmy wspólnie. Po za kadrą, traktowałem go jak brat.
- Wiesz, kiedyś miałem podobną sytuację. To było jeszcze przed tym jak poznałem Ewę. Więc, wiem co czujesz.- odpowiedział po chwili namysłu.
- Ona się bawi moimi uczuciami.
- Ale to nie jest powód, aby upijać się na całego.- gdy to powiedział, wyrwał mi kieliszek z dłoni.
- W sumie masz rację! Dzięki, że poświęciłeś mi chwilę.- uścisnąłem jego dłoń na po żegnanie i poszedłem w stronę sali. Zacząłem szukać znajomych twarzy. Zobaczyłem jak Norwedzy i Polacy urządzili konkurs taneczny. Nigdy w życiu, nie chcę już zobaczyć jak Jacobsen kręci bioderkami. Podszedłem do stolika, gdzie siedziała cała kadra Austrii. Czas na zabawę!

Austria, Innsbruck 10.03.2015

                                                        ( Vicky )
Leżałam otulona kocem, wgapiona w ekran telewizora. Leciała powtórka z Mistrzostw. Gdy zakończyła się druga seria, poszłam do kuchni, aby coś przekąsić. Wzdrygnęłam się, gdy dzwonek do drzwi zadzwonił. Podeszłam i zobaczyłam przez wizjer. Nie to nie może być prawda. Pomału otworzyłam drzwi i z impetem wskoczyłam na Phillipa:
- Co ty tu robisz?- zapytałam wciąż go przytulając.
- Stęskniłem się za moją przyjaciółką.- odpowiedział uśmiechając się. Czułam, że coś przede mną ukrywa.
- Wchodź do środka!- w końcu się od niego oderwałam i zaprosiłam w swoje skromne progi.- Chodź do salonu.
Usiedliśmy na kanapie. Zaczęłam rozmowę:
- Co cię sprowadza do mnie?
- No mówiłem już, stęskniłem się za tobą.- odpowiedział, cały czas się dziwnie uśmiechając.
- Bo się obrażę.- uśmiechnęłam się zachęcająco, aby powiedział co knuje.
- Chodź do kuchni, coś ci pokażę.
Pośpiesznie wstałam i poszłam za nim.
- Wyjrzyj przez okno!- zachęcił mnie.
- Ale nie chcesz mnie zabić?!- zapytałam.
- Zobacz, a zobaczysz.
Gdy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam całą kadrę Norwegów, których zdążyłam poznać przez całe mistrzostwa. Trzymali w rękach balony, które zaraz puścili. Nie mieli co wymyślić. Otworzyłam okno i zaprosiłam ich, aby weszli do domu. Było ich słychać już na podjeździe. Zaraz drzwi do mieszkania się otworzyły i zobaczyłam uśmiechniętych skoczków. Każdy do mnie podszedł i dostałam buziaka w policzek.
- Wariaty, ale wy macie pomysły!
- To nie koniec.- powiedział Fannemel.
- Ubieraj się i wychodzimy!- krzyknął z końca Jacobsen.
- Ja się was zaczynam bać.
- Nie gadaj, tylko się ubieraj!- uśmiechnął się Tom.
Pośpiesznie ubrałam kurtkę i buty, z szafki zabrałam telefon i udałam się za nimi. Szliśmy przez całe miasto. Oni zachowywali się jak zwierzęta. Przechodzące obok nas panie lub panowie, patrzyli na nas, jak na jakiś psycholi. Do tego Andreas Stjernen zaczął śpiewać.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Okazało się, że wynajęli całą salę kinową, abyśmy tylko my, obejrzeli jeden film. Oczywiście, wybrali Kac Vegas 3.
Usiedliśmy na w środkowych rzędach. Oczywiście wybuchła kłótnia, bo każdy chciał siedzieć koło mnie. W końcu wszyscy doszli do porozumienia. Usiadłam między Phillipem i Fannemelem.
Gdy film się skończył do Velty zadzwoniła pani z hotelu. Okazało się, że doszło do awarii systemu, wtedy kiedy zamawiali pokoje i nie mają na razie miejsca.
- Brawo Velta! Nawet pokoi w hotelu nie umiesz zarezerwować !- krzyknął Bardal.
- Ej to nie jego wina, tylko hotelu. Jak chcecie to możecie zatrzymać się u mnie. Może nie jest tak dużo miejsca, ale damy radę!- uśmiechnęłam się.
- A nie będziemy ci przeszkadzać?- zapytał Daniel.
- Wy nigdy!- odpowiedziałam.
- Stop! Gdzie mój różowy kocyk z kucykami pony?- krzyknął, przerażony Tom.
- Niestety bracie, ale zostawiliśmy go chyba w samolocie.- odpowiedział ze smutkiem Jacobsen.
- Jak mogliście?!- rozpłakał się. Po kilku minutach udało nam się go uspokoić.
W drodze do mieszkania, wstąpiliśmy do Mcdonalda. Bo wszyscy byli głodni. Zamówiliśmy wszyscy to samo, a do tego jeszcze po zestawie Happy meal, bo Hilde chciał zabawki. Wydaje się taki dorosły, a z charakteru dalej zachowuje się jak dzieciak. Myślałam, że chociaż tu będą się kulturalnie zachowywać. Ludzie patrzyli na nas, jak na jakiś psycholi, którzy uciekli z psychiatryka. Zabrałam swoje zamówienie i usiadłam na końcu sali, z dala od nich. Nie chciałam, aby później mnie z nimi kojarzyli. Zaczęły się krzyki:
- Vicky, skarbie! Chodź do nas!- krzyknął Tom.
Nie zwracałam uwagi na nich, udawałam, że ich nie słyszę.
- Mamusiu siku!- krzyczał Fanni
- Mamusiu jeść!- odezwał się Daniel.
Ja ich chyba zaraz pozabijam! Wstałam od stołu i podeszłam do nich z morderczym spojrzeniem:
- Chyba nie chcecie, dzisiaj spać pod mostem, prawda?
- Ale mamusiu, jesteś na nas zła?- zapytał Daniel z maślanymi oczami.
- Jeśli się nie uspokoicie, nigdy was już nie odwiedzę!
- Ale mamusiu nie gniewaj się na nas!- zaśmiał się Phillip.
- I ty przeciwko mnie Sjoeen?- popatrzyłam na niego.
- Oj nie gniewaj się już!- wstał i przytulił mnie.
- Mamusia nas już nie kocha! Ona kocha tylko Phillipa!- zaczął płakać Stjernen.
- Kocham was wszystkich, a teraz idziemy!
Wszyscy ruszyli za mną. Nie zapomnę tego do końca życia. Każdy mierzył nas wzrokiem, a ja się tylko śmiałam.
Po chwili byliśmy już w domu. Oni są jacyś nie poważni. Weszli do mojego salonu i zaczęli skakać po łóżku. Johann wszedł zamknął się w moim królestwie ( czyt. sypialni ) i zaczął szperać mi w telefonie. Dość tego dobrego!
- Jeżeli się nie uspokoicie, zaraz zadzwonię na policję!- krzyknęłam, ale jeszcze nie wybuchłam
- Już dobrze mamusiu nie będziemy!- powiedział Fannemel.
- I nie mówcie do mnie mamusiu, to mnie postarza!- zaśmiałam się.
- Tak jest mamusiu!- zawtórowali wszyscy, na co ja jedynie poszłam do kuchni w celu zrobienia budyniu malinowego wszystkim. Bo oczywiście zachciewajki królewny mają. Po chwili podszedł do mnie Andre oddając mój telefon. Przeprosił mnie. Jeden kulturalny, chociaż przeprosił.
Po 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wyszłam z kuchni podążając w stronę drzwi. Oczywiście nikt nie mógł się pofatygować i otworzyć. Wszyscy wgapieni byli w ekrany swoich telefonów. Otworzyłam drzwi, a tam stał Gregor, Didl, Morgi, Michael, Manuel i na przodzie Stefan:
- Wzywałaś nas. Napisałaś, że urządzasz domówkę.- uśmiechnął się Gregor. Gdy usłyszałam to co wypowiedział, myślałam, że wybuchnę. Zaraz odezwał się Morgi
- Wstąpiliśmy do marketu i kupiliśmy trochę rzeczy.-  nie znałam go tak dobrze jak resztę kadry, ale wydawał się fajnym gościem. Krzyknęłam tylko jedno słowo:
- Johann!
- O już jesteście! Wchodźcie!- uśmiechnął się Velta.
- Przepraszam, ale to mój dom. Jeśli się nie wyniesiecie w ciągu kilku minut, marny będzie wasz los!
Wszyscy szybko się ubrali i wszyli. Został tylko Phillip:
- O nie mój kochaniutki, ty też wychodzisz!- wzięłam jego kurtkę oraz buty i wyrzuciłam przez drzwi. Zamknęłam je na wszystkie zamki, jakie tylko były. Usiadłam w kuchni. Moja cisza, nie trwała długo. Usłyszałam, jak zaczęli rzucać w moje okna małymi kamyczkami i po chwili zaczęli krzyczeć. Oj nie będę taka dobra, niech trochę zmarzną.
Po kilku godzinach głosy ucichły. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam ich do środka. Cisza. Kompletna cisza.
- To będzie ta domówka?- zapytał Daniel z Gregorem.
Popatrzyłam na nich ze złością, ale grałam.
Gdy weszli do salonu, zaczęli drzeć się jak małe dzieci. Zobaczyli cały stolik pełen jedzenia.
- Nie chcę nic mówić, ale gdybyście obeszli mój dom dookoła, zobaczylibyście, że mam dodatkowe wejście. W sumie to wszystkich jest trzy, bo jeszcze przez garaż można wejść.
Usiadłam na bujanym fotelu, otuliłam się kocem i zaczęłam się z nich śmiać. Jedli, jakby jedzenia na oczy nie widzieli.
Po posiłku wszyscy oznajmili, że nie wyjdą. Zabunkrowali się w salonie. Ja jedynie się uśmiechnęłam i poszłam się przebrać w piżamę. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam olbrzymie zdjęcie, przyklejone na ścianie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Po chwili do mojego pokoju wszedł Phillip:
- Mogę?- zapytał.
- Tak, jasne. Wchodź.
- Vicky możemy pogadać?
- Czekaj chwileczkę, tylko pozbieram rzeczy.- uśmiechnęłam się i wzięłam się do roboty.
Nagle poczułam szarpnięcie i ciepłe wargi Phillipa na swoich ustach.Stałam bez ruchu. Oparłam swoją rękę na jego szyi. Nie wiem dlaczego się jeszcze nie oderwałam. Nagle do pokoju wpadł Stefan:
- Vicky musimy porozmawiać...- nie dokończył. Zobaczył mnie , jak całowałam Sjoeena.
- Setafan, to nie tak jak myślisz!- chciałam mu powiedzieć, jednak usłyszałam tylko dwa słowa:
- Nienawidzę cię!- krzyknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Widzisz co narobiłeś?- krzyknęłam na zdezorientowanego Norwega i wybiegłam z płaczem poszukując Stefana. Zobaczyłam go stojącego przy drodze. Podeszłam do niego, chciałam go przytulić, jednak poczułam tylko jak odpycha mnie ze wzmożoną siłą.
- Stefan, przepraszam! Ja tego nie chciałam!
- Myślałem, że między nami się ułoży. A ty wolisz całować się z innym.
- Stefan, proszę pozwól mi wyjaśnić!- podeszłam do niego, jednak on zaczął się cofać.
- Nienawidzę cię!- odwrócił się i poszedł przed siebie.
Brawo Vicktoria! Po raz kolejny wszystko zepsułaś!






   Witam was kochani z kolejnym rozdziałem :)
Musiała, jeszcze trochę namieszać, bo polubiłam Phillipa w tym opowiadaniu.
Myślę, że przypadnie wam do gustu :) Dziękuję za miłe słowa, pod wcześniejszym rozdziałem :*
Są na pewno elementy, które muszę wyeliminować, chociaż próbuję :)
Byłabym wdzięczna za komentarze, bo one bardzo motywują :)
Dzisiaj Polska zajęła 3 miejsca na MŚ w Falun, w konkursie drużynowym. Myślałam, że się popłaczę. Gdy oglądałam drugą serię, serce biło mi sto razy szybciej.
Mamy drużynę na medal!!! Historia lubi się powtarzać :)
Do następnego kochani! :*                                            




11 komentarzy:

  1. Treść tego opowiadania jest świetna!!!
    Ale najgorsze jest to, że przez Ciebie chcę, aby Vicky była ze Stefanem, a jednocześnie z Phillipem. Nie umiem się zdecydować ;P
    P.S. Jaki tytuł ma pierwsza i druga piosenka, bo nie znam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ta sama piosenka :)
      Jason Walker - Down
      1. Wykonanie https://www.youtube.com/watch?v=DXs8Cv8U02k
      2. https://www.youtube.com/watch?v=VvGYYg40Ijw

      Usuń
  2. O mamusiu! Na początku rozdziału miałam taką cichą nadzieje, że wszystko się ułoży, że Vicky i Stefan za niedługo będą razem...Później miałam bekę z Norweskich wariatów :D A na końcu moje serce pękło... Podobnie jak Weronika Bartoszek mam dylemat, ale mimo wszystko bardziej chcę, żeby Vicky była ze Stefanem. Ale zważywszy na zakończenie rozdziały, wątpię, że tak się szybko stanie...
    Rozdział jest fantastyczny, strasznie mi się podoba <3
    Dużooo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to wyskoczyłaś z tym pocałunkiem Vicky i Phillipa, jak Freund i jego 143 metry w drużynówce!
    Po cichu miałam nadzieję, że Stefan i Vicky dojdą do porozumienia i wrócą do siebie :)
    Nadal mocno trzymam za nich kciuki i życzę im powodzenia!
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Po raz pierwszy czytam twojego bloga na komputerze (bo zazwyczaj to czytam wszystko na telefonie, stąd ewentualne błędy w komentarzach) i normalnie bardzo muszę cię pochwalić za playlistę, bo świetnie dobrana i cudowne piosenki <3
    Rozdział też fantastyczny. Tego, że dasz tak dużo Norwegów, to się nie spodziewałam ;) Oczywiście to wyszło na dobre, bo normalnie śmiać mi się chciało, jak czytałam. Kocham to ich nienormalne poczucie humoru, szczególnie przedstawione w taki sposób :) Tom, Fannis, Delta, Jacobsen, Phillip... <3 Chociaż do tego ostatniego to mam żal. Vicky już się miała pogodzić ze Stefanem, a on tu wyskakuje z pocałunkiem. No lepszego momentu sobie nie mógł znaleźć.
    Nie no serio, rozdział świetny <3 <3 <3
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam skomentować, ale widocznie zasnęłam... cóż, zdarza się.
    Podpisuję się pod wszystkim co dotyczy playlisty - jest świetna! Choć poprzednia też była super, mogłaś tamte piosenki też zostawić :]
    Masz talent do zagęszczania akcji :) Phil narobił Vicky kłoptów, ale aż cięźko się na niego gniewać :). No nic czekam co dalej :) Bo robi się coraz ciekawiej :)
    A, i jeszcze jedno...
    MAMY MEDAL!!!
    tyle, E_A

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham u ciebie być.
    Ale zapraszam do siebie też.
    katjakofler.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie przybyłam od razu, ale miałam tak zawalony tydzień, narobiło mi się tyle zaległości na blogach, że szkoda gadać. -.-
    No, ale do rzeczy. :)
    Rozdział genialny, Kochana! ♥
    Norwegowie zachowywali się, jakby nie do końca wszystko było z nimi w porządku. Rozwaliłaś mnie tym "mamusiu". :D Zachowywali się jak stado nieokrzesanych dzików. Uśmiałam się jak mało kto. :D A szczególnie przy akcji z domówką. ^^
    Na początku się ucieszyłam, że Stefan i Vicktoria jakoś się porozumieli. Na tym spacerze miałam nadzieję, że Vicki powie mu, że też chce z nim być, że wszystko będzie w porządku. Jednak Ty zaplanowałaś to inaczej. :) Być może lepiej, żeby dali sobie trochę czasu... Jednak ten pocałunek z Phillipem... :/ zniszczył bardzo, bardzo wiele. :/
    Zastanawia mnie, co jeszcze wymyślisz. :)
    Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle razy u ciebie byłam, że w końcu pora coś napisać :)
    Baaardzo fajny rozdział, w ogóle masz taki styl, który naprawdę czyta się z przyjemnością ^^ Byłam przekonana, że Victoria i Stefan będą razem, no ale cóż... postanowiłaś inaczej ułożyć ich życie. No i pocałunek, który sporo namieszał... Jestem ciekawa, co wykombinujesz dalej ^^
    Buziaki i zapraszam do siebie :**
    [blue-flares.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!:)

    http://nowezyciepodrugiejstronie.blogspot.com/ zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, czekam z niecierpliwością na kolejną częśc :D
    Życzę weny, zapraszam do mnie : http://my-life-is-written-in-my-pen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń